Jesienny mrok długich wieczorów stawał się doskonałą pożywką dla wyobraźni. Aura niezwykłości towarzysząca listopadowym świętom związanym z kultem zmarłych, sprzyjała tworzeniu fantastycznych opowieści.

Splatały się one  z panieńskimi marzeniami o miłości i szczęśliwym zamążpójściu. Jednocześnie koniec starego i początek nowego roku liturgicznego i obrzędowego był czasem przełomowym, sprzyjającym kontaktom z zaświatami. Możliwe wtedy stawało się poznanie przyszłości. Z takich oto zjawisk wyrasta pełen uroku i wdzięku wieczór dziewczęcych wróżb odbywający się podczas wigilii Świętego Andrzeja zwany Andrzejkami oraz już odchodzące w zapomnienie Katarzynki, kiedy w wigilię Świętej Katarzyny swą miłosną przyszłość chcieli poznać kawalerowie.

Ludowe przysłowia tego czasu przypominają, że „W noc świętego Andrzeja pannom z wróżby nadzieja” i „Noc Andrzeja świętego przywiedzie narzeczonego” oraz, że „W święto Katarzyny są pod poduszką dziewczyny”. Poza profetycznym charakterem tych dni podkreślało się również ich miejsce w roku obrzędowym: „Święta Katarzyna wiąże łyczkiem a Święty Andrzej rzemyczkiem” oraz „Święta Katarzyna Adwent rozpoczyna, Andrzej o nim przypomina”. 

Możliwości przepowiadania przyszłości matrymonialnej podczas tych świątecznych wieczorów były różnorodne. Używano karteczek z imionami przyszłych małżonków, które losowano spod poduszki. Pomocne były również części garderoby, między innymi buty, które ustawiane w rządku lub rzucane za siebie miały wskazać tą, która pierwsza wyjdzie za mąż w najbliższym roku. Usłyszane w mroku szczekanie psa miało określić kierunek, z którego przybędzie przyszły małżonek
Wróżby opierały się między innymi na loteriach, gdy spod talerzyków losowano atrybut przyszłego stanu cywilnego lub po ilości sztachet w płocie wnioskowano czy przyszły partner będzie wdowcem czy kawalerem. Bardzo spektakularne było lanie stopionego wosku do wody przez klucz, który symbolicznie otwierał wrota do wiedzy o przyszłości. Cień rzucany przez odlany kształt miał ilustrować to, co nas czeka w nadchodzącym roku. Dawne zabiegi magiczne związane z miłością i płodnością mają swój wyraz w sianych potajemnie przez panny na wydaniu „poletkach” lub „ogrodach świętego Andrzeja”. Siano wtedy na ścieżce wiodącej do domu  len, konopie lub ziarna zbóż. Koniecznie należało zasiewy „zagrabić” męskimi spodniami, aby po tej ścieżce trafił do domu ewentualny konkurent.

Z biegiem lat wiara w skuteczność matrymonialnych zabiegów magicznych zanikała. W dobie aplikacji internetowych kojarzących przeznaczone sobie pary, andrzejkowe i katarzynkowe wieczory wróżb stają się tylko okazją do spotkań towarzyskich. Znika magia, ale pragnienie miłości pozostaje.

                                                                                                    Aleksandra Imosa (Dział Edukacji Etnograficznej)