Zródło: http://konflikty.wp.pl/kat,1020223,title,Urzadzili-rzez-na-Polakach,wid,14289507,wiadomosc.html

Michniów, wieś w gminie Suchedniów, stał się "Golgotą wsi polskiej" i symbolem 817 wsi spacyfikowanych w czasie II wojny światowej. W 1943 roku Niemcy wymordowali ponad 200 jej mieszkańców. Nie oszczędzono kobiet ani dzieci, najmłodszą ofiarą było dziewięciodniowe niemowlę. Część ludzi spłonęła w swoich domach.

Nad zbiorową mogiłą mieszkańców zamordowanych w 1943 roku góruje "Pieta Michniowska", monumentalna rzeźba dłuta Wacława Staweckiego. W głębi, na wzgórzu, wyrósł las krzyży - symboliczny cmentarz. - Dotychczas upamiętniono krzyżami blisko trzysta wsi - mówi Stanisław Krogulec, kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, w którym we wrześniu 2011 roku otwarto wystawę "Michniów 1943. Zbrodnia bez przebaczenia".

Album prawdy

Są wśród nich wsie spacyfikowane w 1940 roku w czasie akcji przeciw oddziałowi majora "Hubala", miejscowości na Wołyniu i w Lasach Janowskich, w tym Borów w gminie Annopol, gdzie 2 lutego 1944 roku w czasie największej pacyfikacji w Polsce Niemcy zamordowali blisko 1,5 tysiąca osób. Są też wsie zamojskie, góralska Ochotnica czy podkrakowskie Radwanowice, w których niemieccy żandarmi na drzwiach szopy ukrzyżowali sołtysa.

Na wspólnym grobowcu michniowskim wyryte są nazwiska 203 ofiar mordu z 1943 roku. Ewa Kołomańska, autorka albumu "Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskiej Michniów", twierdzi, że ta lista jest niepełna. Znalazło się na niej kilka nazwisk osób, które zginęły z rąk Niemców już po pacyfikacji Michniowa, a nie ma nazwiska jednej ofiary pochowanej w Suchedniowie. "Z najnowszych badań wynika, że liczba ofiar tej zbrodni może być większa, gdyż losy lokatorów, służby i osób czasowo przebywających we wsi nie są znane" - napisała Kołomańska. - Po niektórych ślad urywa się w Michniowie, nie wiemy także, co się stało z tutejszą nauczycielką - dodaje Stanisław Krogulec.

W wydanym nakładem Muzeum Wsi Kieleckiej albumie znalazły się zdjęcia i dokumenty, między innymi karty personalne i akty zgonów z archiwów Państwowego Muzeum Obozu Auschwitz-Birkenau oraz zbiorów prywatnych. Większość nie była dotychczas publikowana. Z kart albumu wyłaniają się obrazy codziennego życia michniowian pod okupacją niemiecką. Możemy dowiedzieć się z niego o współpracy z ruchem oporu, zagładzie wsi z 12 i 13 lipca 1943 roku czy życiu mieszkańców po pacyfikacji, gdy mimo zakazu Niemców i ryzykując życie nieliczni ocaleni wracali i potajemnie uprawiali pola, by móc wyżywić rodziny. To także zapis losów wsi w czasach PRL.

Pacyfikacja o świcie

W latach II wojny światowej Michniów był siedzibą sztabu partyzantów Jana Piwnika "Ponurego". Wielu mieszkańców należało do Armii Krajowej lub Batalionów Chłopskich.

- Ludność była niezwykle ofiarna i związana z ruchem oporu - zeznał w 1946 roku kapral Bogdan Ostachowski "Puer", żołnierz "Ponurego", przed sędzią Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Mieszkańcy Michniowa brali czynny udział w akcjach sabotażowych. Ci zatrudnieni w fabryce Hugo Schneider A.G. koncernu Hasag w Skarżysku-Kamiennej uszkadzali maszyny i produkowali niesprawną amunicję.

W nocy z 2 na 3 lipca 1943 roku partyzanci z Wykusu przeprowadzili na stacji Łączna atak na pociąg niemiecki. Nikt wówczas nie przypuszczał, jaką cenę przyjdzie zapłacić za tę akcję. Kilka dni później Niemcy zdecydowali o pacyfikacji Michniowa. Nad ranem 12 lipca oddziały żandarmerii, gestapo i SS otoczyły lasy wokół wsi zwartym pierścieniem.

"Niemców prowadził dobrze znający teren leśniczy, folksdojcz Jekiel" - pisze Cezary Chlebowski w książce "Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie". "Kiedy w blaskach wschodzącego słońca obudzili się mieszkańcy Michniowa, za późno było już myśleć o jakiejkolwiek ucieczce do lasu, zresztą na jego skrajach stały hitlerowskie ckm-y. SS-mani podchodzili kolejno do szeregu domów według listy".

Dodaje, że Niemcy wynosili co cenniejszy sprzęt, a potem podpalali domy z ich mieszkańcami w środku. Do palących się ludzi próbujących wyskoczyć przez okna lub drzwi strzelali i wrzucali ich z powrotem w ogień. "Pożodze towarzyszył jeden potężny krzyk. Jeden potężny płacz, modlitwa i błaganie o życie, ratunek" - wspomina w książce "Męczeństwo i pamięć" Tadeusz Obara, który przeżył pacyfikację. "Matka przygarnęła nas kurczowo do siebie. Duszący i słodkawy dym przenikał wszystko".

Słodka woń

Do oddalonego o kilkanaście kilometrów obozowiska na Wykusie wieść o niemieckiej akcji dotarła przed południem. "Ponury" zarządził mobilizację. Stuosobowy leśny oddział uzbrojony w pistolety maszynowe, granaty i cekaemy wyruszył na odsiecz bezbronnym mieszkańcom. Gdy dotarli do wsi, wokół nie było już nikogo: ani Niemców, ani mieszkańców.

Tak opisywał te chwile Cezary Chlebowski: "Naraz w ciężki zapach rozpalonego słońcem igliwia wdziera się swąd pożaru, ale jakiś dziwny, zmieszany z czymś słodkawym. Ludzi spalili - niesie się echem po biegnącym szeregu. Rzedną drzewa i w prześwitach kłębią się bure dymy".

Oddział zatrzymał się na granicy pól i żołnierze z przerażeniem patrzyli na to, co zostało po michniowskich chałupach. "Część wsi już się dopala. Nad sczerniałymi kominami, wznoszącymi się jak palce wskazujące, unosi się bury dym, przyciśnięty żarem lipcowego dnia nie idzie w górę. Z suchym trzaskiem pękają przygasające głownie. To jedyny dźwięk dochodzący z martwej wsi. A ludzie? Gdzie są ludzie?! Nie widać nikogo wśród dalszych ocalałych opłotków". Ciszę przerwał krzyk jednego z partyzantów, który w spalonych zwłokach mężczyzny na progu jednego z domostw rozpoznał swojego ojca.

Zemsta i odwet

Partyzanci zaatakowali już następnej nocy po pacyfikacji. Około kilometra od spalonej wsi ładunki trotylu wyłożone na nasypie zatrzymały pociąg wiozący niemieckich żołnierzy na urlop z Warszawy do Rzeszy. W wagonach "nur für Deutsche" partyzanci strzelali do wszystkich pasażerów. Zabili lub ciężko ranili kilkudziesięciu Niemców przy minimalnych stratach własnych. Na pociągu napisali: "Zemsta za Michniów".

Następnego dnia Niemcy ponownie wkroczyli do Michniowa. Tym razem mordowali wszystkich, bez względu na płeć i wiek. Tylko nielicznym udało się przeżyć. Michniów właściwie przestał istnieć. Wszystkie domy i zabudowania gospodarcze zostały spalone, a majątek zrabowany. Ocalała tylko leśniczówka, na której wisiała tablica "Obiekt państwowy".

- Pierwszego dnia pacyfikacji zginęli dwaj bracia mojego ojca, 20-letni bliźniacy, Stefan został spalony w stodole, Waleriana żandarm zastrzelił na drodze - opowiada Stanisław Krogulec. - Drugiego dnia ocalała jedynie babcia. Ranna wyczołgała się z płonącego domu i dotarła do lasu.

Jak pisze w albumie "Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskiej Michniów" Ewa Kołomańska, o ile 12 lipca można nazwać "akcją prewencyjną przeciwko bandytom", w której zginęli "polscy partyzanci", o tyle 13 lipca 1943 roku zasługuje na miano rzezi. W tym dniu zabijano głównie kobiety i dzieci.

Niemcy w obawie przed epidemią zezwolili 15 lipca mieszkańcom Suchedniowa na pochowanie szczątków pomordowanych. Większość ciał złożono do wspólnego grobu na działce szkolnej. Niektóre rodziny pochowano blisko ich domostw i dopiero w 1945 roku przeniesiono do wspólnej mogiły. Kilka dni po pacyfikacji wzdłuż toru kolejowego suchedniowskie Szare Szeregi ustawiły dwie tablice z napisami w języku niemieckim: "Waffen SS zamordowały w Michniowie 200 mężczyzn, kobiet i dzieci oraz spaliły wioskę" oraz "Deutsche Katyń".

Dlaczego Niemcy uderzyli właśnie na Michniów? Skąd wiedzieli, że to rodzinna wieś wielu partyzantów, że stamtąd dostają prowiant? Ktoś musiał zdradzić. Wiele wskazuje na to, że doniósł Jerzy Wojnowski "Motor", szpieg w ugrupowaniu "Ponurego". Cezary Chlebowski pisze: "W pierwszy dzień rozpoczęto akcję od wymordowania rodziny Materków i Wikłów - dwóch domów, z którymi zetknął się bezpośrednio pochodzący z Warszawy 'Motor'. Wina 'Motora' w sprawie spalenia Michniowa wydaje się bezsporna".

Emocje w muzeum

Gdy jesienią 1979 roku Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich zaproponowała utworzenie ogólnopolskiego Mauzoleum Męczeństwa Wsi Polskich, wybór padł na Michniów. W 1984 roku powstał społeczny komitet budowy mauzoleum, a w 1991 roku - Fundacja "Pomnik Mauzoleum". Sześć lat później na wzgórzu stanęła "Pieta Michniowska", a w miejsce dotychczasowej skromnej izby pamięci w drewnianej chacie otwarto Dom Pamięci ze stałą wystawą i ośrodkiem badawczym, który gromadzi dokumentację męczeństwa polskiej wsi w czasie II wojny światowej.

Planowana jest rozbudowa placówki. Projekt powstał w studiu Mirosława Nizia, skąd pochodzą także między innymi architektoniczne plany Muzeum Powstania Warszawskiego. Na michniowskim wzgórzu stanie długi budynek, a właściwie kilka połączonych chat lub - jak twierdzą niektórzy - przełamany w kilku miejscach dom, w którym upamiętniona zostanie pacyfikacja Michniowa i męczeństwo polskich wsi. Do budowy zostanie wykorzystane sczerniałe, spalone zaimpregnowane drewno, które zapewni specyficzny zapach.

Wejście symbolizować będzie wiejską chatę. Budynek podzielony został na kilka segmentów, z których każdy poświęcony jest poszczególnym rozdziałom historii represji wobec polskiej wsi w latach II wojny światowej. Działów jest siedem: Kielecczyzna i Michniów w okresie II wojny, pacyfikacja i eksterminacja wsi polskich, eksploatacja ekonomiczna i wysiedlenia, Kresy Wschodnie, ziemie wcielone do III Rzeszy oraz wsie na wschodzie Polski pod dwiema okupacjami, Polskie Państwo Podziemne, sprawcy zbrodni, Polacy ratujący Żydów. W mauzoleum zostaną wykorzystane najnowsze rozwiązania multimedialne - ekrany, projektory, panele dotykowe - co umożliwi poznanie okupacyjnej historii mieszkańców spacyfikowanych wsi.

- Chcemy oddziaływać na emocje - mówi Stanisław Krogulec. - Sprawić, by ci, którzy nas odwiedzą, na długo zapamiętali to, co zobaczą. Można przebaczać, ale nie wolno zapomnieć. To nasze przesłanie - dodaje.

Małgorzata Schwarzgruber

Niemowlęta i starcy

W Michniowie Niemcy zamordowali 204 mieszkańców.

Najmłodszą ofiarą był dziewięciodniowy Stefan Dąbrowa, spalony wraz z całą rodziną. mordowano też starców, w tym 70-letnią Józefę Przeworską. W Michniowie w czasie i po pacyfikacji zginęło lub zmarło od ran: 102 mężczyzn, 54 kobiety i 48 dzieci w wieku do 15 lat. Wśród nich trzydzieścioro nie skończyło jeszcze dziesięciu. Jedenastu mieszkańców Michniowa, których hitlerowcy podejrzewali o podziemną działalność, wywieziono do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Sześcioro z nich nie przeżyło. Osiemnaście młodych dziewcząt trafiło na przymusowe roboty do Rzeszy. W akcji brały udział pododdziały trzeciego batalionu 17 Pułku Policji SS, 22 Pułku Policji SS oraz żandarmeria z Częstochowy, Skarżyska, Starachowic i Ostrowca, a także gestapo z Kielc.